Chciałem udowodnić Anabel, że będę wspaniałym partnerem. Wyruszyłem od razu nad jezioro, biorąc tylko jedną rzecz-sakiewkę. Podróż była długa i męcząca. W końcu gdy dotarłem na miejsce miałem tylko jeden cel. Zdobyć wyjątkową perłę dla wyjątkowej wadery. Skoczyłem do wody i zanurkowałem. Szukałem długo, ale nic nie mogłem znaleść. W końcu jednak szczęście się do mnie uśmiechnęło. Znalazłem pełno małż z perłami na podwodnej łące. Podpłynąłem do nich, zagarnąłem pełno ich do sakiewki i wynurzyłem się. Popłynąłem do brzegu i zacząłem wydobywać kamienie. W tamto miejsce jeszcze wielokrotnie wracałem i robiłem dokładnie to co za pierwszym razem. Oczywiście nie brałem każdej perły. Wybierałem tylko te największe i najpiękniejsze.
Gdy już sakiewka była pełna, chwyciłem ją do pyska i ruszyłem w drogę powrotną. Gdy wróciłem na tereny watahy, zacząłem szukać Anabel. W końcu ją znalazłem. Podeszłem do niej.
-Wróciłem Anabel.-powiedziałem
-Coś ci się nie śpieszyło.-stwierdziła wadera. Postanowiłem jednak nie odpowiedzieć jej na to.
-Przykro mi, ale nie znalazłem perły tak pięknej jak ty. Ale mam nadzieję, że to wystarczy.-powiedziałem kładąc sakiewkę na ziemi i pokazując waderze zawartość.
Nie odpowiedziała nic.
-Więc jak będzie, zgodzisz się być moją partnerką?
<Anabel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz